Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bolek i Lolek - dwa boćki z Ząbrowa, po rehabilitacji odzyskały wolność! [ZDJĘCIA, FILM]

Iwona Marciniak
Iwona Marciniak
Bolek  i Lolek jeszcze w swojej wolierze przy kurniku
Bolek i Lolek jeszcze w swojej wolierze przy kurniku Iwona Marciniak/Barbara Patruś
Bolek i Lolek wreszcie polecieli w świat. Po blisko dwóch latach rehabilitacji i świetnej opiece w podkołobrzeskim Ząbrowie, dwa boćki, których rodzice odlecieli bez nich, odzyskały wolność. Żegnali ich wzruszeni i przejęci opiekunowie.

Pamiętacie? To dwa boćki, które w 2018 roku miały szczęście w nieszczęściu. Najpierw przeżyły dramat, bo rodzice odlecieli bez nich tam, gdzie w cieple mogą przetrwać zimę. Potem, dzięki reakcji sąsiadów dwóch gniazd, pomocy kołobrzeskiej Fundacji Ogon do Góry i strażaków, w końcu trafiły do pani Basi w Ząbrowie niedaleko Kołobrzegu.

Małego, jak się potem okazało, bardzo już słabego Bolka, wypatrzyli mieszkańcy Siemyśla w gnieździe na szczycie wysokiego komina. Po jego rodzicach i rodzeństwie nie było już śladu. Ściąganie opuszczonego boćka na ziemię odbyło się przy pomocy strażaków z OSP Siemyśl. Niedługo później Fundacja Ogon do Góry ratująca zwierzęta w potrzebie, odebrała informację o kolejnym boćku. Wypadł z gniazda i poturbował się. Jedno skrzydło składał nieco niżej. - Zajęłyśmy się oboma – mówi Monika Władzińska z fundacji. - W najbliższym ośrodku rehabilitacji dzikich zwierząt było przepełnienie. Wtedy po raz kolejny przyszła nam z pomocą wspierająca nas od początku, niezawodna Basia Patruś.

Boćki, gąsior, kaczor i kogut Karolek

I tak dwa boćki – Bolek i Lolek – zamieszkały w przestronnym, ciepłym kurniku, w którym mieszkały już uratowane przed laty: gąsiorek Balbiś, francuski kaczor i kogut Karolek. Z kurnika ptaki mogły wychodzić na rozległy, zielony teren z oczkiem wodnym, które bardzo przypadło boćkom do gustu. O kondycję także nowych rezydentów dbała Barbara Patruś i jej mąż Jan. Co ważne, zgodę na gościnę boćków u pani Basi, po oględzinach wydała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Ptaki miały też swojego lekarza weterynarii. - Obserwowanie ich to była wielka przyjemność – opowiada pani Basia. - Uwielbiały słodkowodne ryby, drobiowe serca i tłuczone, drobiowe skrzydełka. W ich menu było też gotowane jajko.

Pożegnanie

Pani Basia i pan Jan przyglądali się, jak boćki nabierają sił, budują mięśnie: - Miały u nas przezimować i wrócić do natury – podkreśla pani Basia. Tak się też stało, ale pełną sprawność Bolek i Lolek odzyskali dopiero niemal dwa lata później. - Ależ myśmy się o nie bały – mówi Monika Władzińska. - Ciągle wydawało się nam, że to jeszcze nie ten czas, że nie wiadomo czy sobie poradzą.

Podkreśla, że gdyby nie wsparcie i rady specjalisty z Ośrodka Rehabilitacji Ptaków Drapieżnych w Warcinie, może nadal miałyby dylemat.

W ostatni czwartek, Bolek. Lolek, obie panie i kilkuosobowe wsparcie,wyruszyli na niedaleką, ogrodzoną łąkę należącą do kolejnych, kibicujących boćkom ludzi. Ogrodzenie było niezbędne, bo w razie niepowodzenia, trzeba by było ponownie zabezpieczyć ptaki.

Może kiedyś wrócą z rodziną?

Bolka ciągnęło do latania od pewnego czasu i to on jako pierwszy wzbił się w niebo, ku ogólnemu aplauzowi.
Pofrunął na północ. Przycupnął na dachu niedalekich zabudowań gospodarczych. Lolek wybrał południe – kilka godzin później, po przemierzeniu łąki poleciał w stronę Charzyna. - Dwa lata razem, nasze chłopaki… – mówiła wzruszona pani Basia. - Niech im się wiedzie. Może kiedyś do nas zajrzą? Może już z wybrankami? - wzdychała poruszona Monika Władzińska. - Jedno jest pewne. Są silne, zmężniały. Dadzą sobie radę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kolobrzeg.naszemiasto.pl Nasze Miasto