Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Będzie dofinansowanie zabiegów in vitro w Kołobrzegu - "za" nawet troje radnych opozycji (w tym dwoje z klubu PiS)

Iwona Marciniak
Iwona Marciniak
Przedstawiciele środowisk katolickich przyszli na sesję z plakatami
Przedstawiciele środowisk katolickich przyszli na sesję z plakatami Iwona Marciniak
Po dwugodzinnej, burzliwej dyskusji, kołobrzescy radni przyjęli uchwałę zakładającą dofinansowanie procedury in vitro dla par, które borykają się z problemem niepłodności. Program zakłada jednorazowe wsparcie sumą 5 tys. zł. Rocznie mogłoby z niego skorzystać 20 par, które mają już za sobą diagnostykę, potwierdzającą, że in vitro to jedyna szansa na posiadanie potomka.

To, że dyskusja nad projektem będzie burzliwa, było oczywiste. Na sali, miejsce przeznaczone dla widowni w większości zajęli przedstawiciele środowisk katolickich. Część z nich przyniosła plakaty, na których przeczytaliśmy m.in.: „Kto w Boga wierzy na ratunek niech bieży. W piekielne odmęty diabła złożyć, a wcześniej wybatożyć. Wszyscy przeciw in vitro”.

Dla kogo 5 tys. zł

Przedstawiająca projekt zastępczyni prezydenta, Ilona Grędas - Wójtowicz wskazywała, że uprawnione do dofinansowania będą pary, które będą w stanie przedstawić dokumentację medyczną potwierdzającą stwierdzoną niepłodność oraz wskazanie do zabiegu in vitro. Kobiety muszą się mieścić w przedziale wieku 20-40 lat, a para zobowiąże się do pokrycia pozostałych, niemałych kosztów zabiegu (mogą sięgnąć nawet 20-30 tys. zł). Osoby ubiegające się o dofinansowanie będą też musiały wylegitymować się Kołobrzeską Kartą Mieszkańca (oznacza to, że sam projekt dotyczy tylko kołobrzeżan).

Przebieg dyskusji był do przewidzenia, a na jej tok wpływ miał przede wszystkim światopogląd radnych. Maciej Bejnarowicz, szef klubu PiS, przekonywał, że in vitro nie jest metodą leczenia, bo: - Jeżeli mówimy o leczeniu, to o doprowadzeniu organizmu do takiego stanu, aby mógł funkcjonować w sposób naturalny.
Zarzucił twórcom projektu uchwały, że zignorowali istnienie innego, wprowadzonego przez rząd PiS (po wycofaniu się z dofinansowywania in vitro) programu kompleksowej ochrony zdrowia prokreacyjnego w Polsce. - Państwo jesteście tak ideologicznie zafiksowani na tę konkretną metodę, że nawet nie chcecie wiedzieć, że istnieją inne.

Naprotechnologia albo adopcja

Radni opozycji mówili o naprotechnologii, o możliwości adopcji, nawet o zakładaniu rodzin zastępczych, o tym, że „in vitro to życie kosztem wielu istnień skazanych na śmierć”( radna Obywatelskiego Kołobrzegu Jacka Woźniaka, Karolina Szarłata - Woźniak, prywatnie katechetka). Wskazywali w końcu, że dofinansowanie sumą 5 tys zł, to wsparcie wyłącznie osób zamożnych - bo cała procedura in vitro jest znacznie droższa. Mówili, że magistrat nie zna skali problemu w Kołobrzegu i bazuje na ogólnopolskich statystykach. Radny PiS Krzysztof Plewko deklarował poparcie, jeżeli zabieg ograniczy się do zapłodnienia jednej komórki jajowej (zapładnia się ich kilka).

Lekarz: in vitro to metoda leczenia

Do poparcia uchwały zachęcał ordynator oddziału ginekologiczno - położniczego szpitala w zdrojach, Andrzej Niedzielski, członek zespołu, który prowadził pierwszą ciążę in vitro w Szczecinie: - Z punktu widzenia naukowego, metoda in vitro jest niepodważalną metodą leczenia niepłodności. Nie jest tak, że można ją czymś zastąpić. Do procedury przystępują pary, które wyczerpały już wszelkie inne możliwości.
Ostatecznie uchwała przeszła i to aż 15 głosami za. Poparło ją dwoje radnych klubu PiS: Renata Brączyk i Piotr Rzepka oraz Izabela Zielińska z Obywatelskiego Kołobrzegu.

Jestem matką, Nie mogę nie dać prawa wyboru

Radna Izabela Zielińska przywołała statut miasta i obowiązki radnego: - Polska jest krajem świeckim. Prawo nie może być stanowione na podstawie wierzeń religijnych. Prawo w Polsce oparte jest na konstytucji. Tworzymy je w oparciu o fakty naukowe, a nie o akty wiary – mówiła. -Stoję na stanowisku, że radny Rady Miasta musi się kierować dobrem mieszkańców - dodała. - Ma obowiązek zadbać o to, aby w pełni zaspokoić wszystkie potrzeby mieszkańców. Nasze poglądy ideologiczne w tym momencie powinny być odsunięte na bok. Każdy obywatel ma prawo wyboru. My jako radni nie mamy prawa zabierać ludziom tego prawa. Czy my możemy decydować o tym, czy pary będą mogły posiadać potomstwo? Czy możemy decydować w jaki sposób ma ono być poczęte? Nie, nie mamy prawa. Ale mamy prawo dać wybór. I ten program właśnie tym jest Jest prawem wyboru. Z całym szacunkiem do osób głębokiej wiary. Przecież te osoby wcale nie muszą przystąpić do tego programu, jeśli kłóci się z ich zasadami, etyką, z wiarą. Jestem radną, ale przede wszystkim kobietą i matką dwójki dzieci. Naprawdę spać bym nie mogła gdybym dziś zagłosowała inaczej. I życzę wszystkim, którzy chcieliby przystąpić do programu, żeby w końcu doczekali się swojego potomstwa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kolobrzeg.naszemiasto.pl Nasze Miasto