Czy będzie alternatywa dla obecnego schroniska? Fundacja "Ogon do Góry" zbiera pieniądze

Miasto ogłosiło kolejny przetarg na prowadzenie obecnego schroniska, bo z końcem października wygasa umowa z zajmującym się tym Stowarzyszeniem „Reks”. Fundacja „Ogon do Góry” chciała wystartować w przetargu, ale okazało się, że nie mogła sprostać wymaganiom finansowym (obecne schronisko jest w bardzo złym stanie, dlatego miasto planuje wybudować nowe). - Zorganizowanie samochodów i chwytaków nie byłoby problemem, ale okazało się, że zwycięzca przetargu musi sam wyposażyć ambulatorium, kuchnię i gabinet – stwierdziła Monika Władzińska z Fundacji „Ogon do Góry”. Na stronie fundacji można przeczytać: „Fundusze, jakie musielibyśmy posiadać były równe tym, które pozwoliłyby nam zawalczyć o czworonożnych przyjaciół w dużo lepszy sposób! Bez obaw o wymogi, które pochłaniają kolejne koszta, nie pomagając przy tym zwierzakom!”. – Dlatego stwierdziłyśmy, że my wybudujemy coś swojego – mniejszego, ale bardziej komfortowego ­ dodaje Monika Władzińska.

W Fundacji są dwie założycielki, którym w miarę możliwości pomagają na stałe jeszcze cztery osoby. Jednak wszyscy działają na zasadzie wolontariatu. Mają swoje prace, obowiązki i nie są w stanie przyjąć do swoich domów wszystkich zwierząt, które ludzie im zgłaszają. Pomagają im osoby, które prowadzą tymczasowe domy dla zwierząt. - Mimo, że zapewniamy karmę i opiekę weterynaryjną, nie jest tak łatwo znaleźć takie osoby. Potrzeby są coraz większe i przerastają możliwości fundacji. Nam teraz często nie starczy dnia, ale najbardziej przykro jest nam wtedy, kiedy musimy odmówić pomocy – mówi Monika Władzińska. Dlatego też teraz fundacja szuka wolontariuszy, którzy pomogą przy zwierzętach, ale też takich, którzy pomogliby rozwijać się fundacji, pisać dla niej różne projekty i pisma.

Fundacja działa non profit. Funkcjonuje dzięki finansowemu wkładowi własnemu jej członków bądź liczą na pomoc osób trzecich - mieszkańców, weterynarzy, różnych firm. - Organizujemy jakieś zbiórki, imprezy. Teraz ruszymy z warsztatami „Kocia Chata”, gdzie część z nich będzie odpłatna – zaznacza nasza rozmówczyni. - Jeśli postawimy swoje schronisko, z początku jego funkcjonowanie będzie się opierało na zrzutkach. Będziemy jednak chciały podpisać umowę z jakimiś gminami na odbiór piesków, bo to zawsze jakiś zastrzyk gotówki. Będziemy prowadzić różne szkolenia, z których część będzie odpłatna i przeznaczana na nasze schronisko – mówi Monika Władzińska. Wtedy już jednak członkinie fundacji musiałyby się zatrudnić na stałe w takim schronisku, bo byłaby tam potrzebna stała opieka i nadzór.

Zbiórka trwa do końca maja. Jest przewidziana na 520 tys. zł. - Zobaczymy ile uda nam się zebrać i ile zapłacimy za działkę. Chcemy, by była jak najbliżej Kołobrzegu. Im taniej uda się ją kupić, tym więcej pieniędzy zostanie na inne cele – mówi Monika Władzińska. Fundacja chciałaby kupić działkę mającą około 1 ha. Planuje postawić tam kojce, wybiegi i domki dla kotów. - Będziemy chciały, by były ocieplane, w przeciwieństwie do tego co jest w kołobrzeskim schronisku – dodaje pani Monika. - Będziemy chciały otworzyć tam też hotel dla zwierząt, gdzie będzie można zostawić na czas swojego wyjazdu psa lub kota – dodaje nasza rozmówczyni. Ze zwierzakami miałyby być też prowadzone szkolenia. - Chcemy, by te psy były zresocjalizowane, by umiały się zachować w domu i by nie miały stanów lękowych- kontynuuje Monika Władzińska.

Optymalnie - by były odpowiednie warunki, by można było się dobrze zajmować zwierzakami i poświęcać im wystarczającą ilość czasu, a także, by można było funkcjonować pod względem finansowym - fundacja chciałaby przyjąć do 50 psów i około 20 kotów. Jednak, jak podkreśla Monika Władzińska, wszystko zależy od datków i tego, ile pieniędzy uda się zebrać i ilu wolontariuszy uda się znaleźć.