Informacja o pierwszym pożarze dotarła do strażaków o świcie 6 lipca. Opanowywanie pożaru na wielkiej hałdzie śmieci trwało pięć dni. W ostatni piątek, ok. godz. 21 ogień pojawił się znowu. Tym razem gaszenie trwało do wczoraj. Za każdym razem pożar obejmował ok. tysiąc m kwadrtowych powierzchni, sięgając w głąb. W akcji brali udział kołobrzescy strażacy zawodowcy i ich koledzy ochotnicy z Gościna, Rymania, Starnina, Gorawina, Drozdowa, Siemyśla, Charzyna, Karcina, Korzystna, Starego Borku. By opanować sytuację, ściągnięto trzy strażackie cysterny (z Koszalina, Świdwina i Stargardu), dwie o pojemności 25 m sześciennych i jedną - 20 m sześciennych. - Do gaszenia każdego z pożarów zużyliśmy ok. 5 tys. m sześciennych wody - mówi rzecznik kołobrzeskiej straży, kpt. Krzysztof Azierski. Tylko w czasie pierwszego pożaru przerzucono ok. 3 tys. m sześciennych śmieci.
Wodę czerpano z rzeki w Rzesznikowie. Poczatkowo strażący pracowali w aparatach oddechowych. Pożary wybuchały na stokach potężnej hałdy. - To była trudna akcja - przyznaje kpt. Krzysztof Azierski. - Problem polegał na tym, że zbite śmieci trzeba było przerzucać, przelewać, w końcu obserwować.
Co było przyczyną pożarów? Wygląda na to, że w strażackiiej dokumentacji pojawi się adnotacja - przyczyna nieustalona. - Choć raczej przychylamy się do samozapłonu biologicznego - dodaje rzecznik straży.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?