Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Inwestor żąda: albo 128 mln zł, albo zgoda na 60 metrowy gmach

Iwona Marciniak
Iwona Marciniak
Widok z latarni morskiej w Kołobrzegu na pas nadmorski
Widok z latarni morskiej w Kołobrzegu na pas nadmorski Iwona Marciniak
Właściciel nadmorskiej działki, który zażądał od władz Kołobrzegu 128 mln zł za błąd, uniemożliwiający mu inwestycyjne plany, zmienił zdanie. Teraz gotów jest odstąpić od roszczeń, w zamian za zgodę na wzniesienie trzykrotnie wyższego gmachu niż zamierzał. A to oznacza budowlę sięgającą 20 kondygnacji.

To historia sięgająca 2012 r., bo to wtedy miasto sprzedało bardzo atrakcyjną działkę tuż obok amfiteatru, na której zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego miał powstać pałac zdrojowy. Inwestor z Warszawy, TMM Investment Trust, w akcie notarialnym miał zapisany wskaźnik zabudowy działki wynoszący 25 procent. Problem w tym, że załącznik graficzny do obowiązującego planu zagospodarowania przestrzennego, wskazywał tylko 16 procent. Dla inwestycji w obiekt, który ma zarabiać przede wszystkim na wynajmie pokoi hotelowych, to duża różnica na niekorzyść.

Inwestor oskarża

Reprezentujący inwestora Marek Śmierzyński próbował negocjować z miastem i były to negocjacje burzliwe, a ich najbardziej szokującym momentem, było publiczne żądanie zwrotu pieniędzy, które Marek Śmierzyński miał rzekomo przekazać obecnemu senatorowi Januszowi Gromkowi (PO) na jego kampanię wyborczą. Ówczesny prezydent temu zaprzeczył, zagroził sądem, ale ostatecznie pozwu nie wniósł. Pozew złożył za to inwestor i to przeciw miastu, wskazując na niezgodności w planistycznych zapisach. Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał mu rację, a Naczelny Sąd Administracyjny, do którego z kolei odwołało się miasto, potwierdził nieprawidłowości i doprowadził ostatecznie do ich ujednolicenia. Inwestor mógł więc teraz zbudować obiekt zajmujący 25 procent powierzchni działki. Ale orzeczenie NSA nie do końca było po myśli inwestora, bo sąd odmówił mu prawa wzniesienia budowli wyższej niż wynika z planu zagospodarowania (20 m n.p.m.)

Zapłaćcie 128 mln zł

Po tym częściowo korzystnym orzeczeniu, jeszcze w ubiegłym roku inwestor przesłał miastu słynne już wezwanie do zapłaty gigantycznej sumy odszkodowania - 128 mln zł. To blisko połowa rocznego budżetu Kołobrzegu. Po konsultacji z prawnikami, prezydent Kołobrzegu Anna Mieczkowska (PO), która problem odziedziczyła po poprzedniku (Januszu Gromku), odpowiedziała, że roszczenie inwestora jest bezzasadne. Wtedy, w styczniu TMM Investment Trust złożył w Radzie Miasta Kołobrzeg skargę na prezydent miasta, ale nim do rozpatrzenia dokumentu zabrała się komisja skarg i wniosków, inwestor wycofał skargę.

Bez roszczeń tylko za trzy razy większy budynek

Połowa marca przyniosła kolejny zwrot w sprawie. Tym razem inwestor złożył do Rady Miasta wniosek o taką zmianę w studium uwarunkowań do planu, która umożliwiłaby mu wzniesienie nie 20 – metrowej budowli, a trzy razy wyższej sięgającej 60 m n.p.m. W zamian za to, spółka gotowa jest odstąpić od roszczeń odszkodowawczych. Tę propozycję jako pierwsza znów ma rozpatrywać komisja skarg i wniosków w Radzie. Nim to nastąpi, zasięgnie opinii magistratu. Co na to prezydent Anna Mieczkowska? Powiedziała nam tak: - Mój komentarz możę być tylko jeden - plany zagospodarowania przestrzennego są aktami prawa miejscowego, którego się nie negocjuje, tylko uchwala zgodnie z prawem. Nie może być więc takiej sytuacji, w której ktoś pisze do prezydent miasta albo do miejskich radnych, że jak mi zmienicie plan, to ja wam odpuszczę karę. Jeśli w ogóle miałaby zostać nałożona jakaś kara, to zdecyduje o niej niezależny sąd.

Co więcej prezydentka zwróciła uwagę, że nie tylko zapis w studium ogranicza dopuszczalną wysokości maksymalnej zabudowy do 20 m, ale i Wojewódzki Sztab Wojskowy, uzgadniając plany miejscowe, nie pozwala w kołobrzeskiej, uzdrowiskowej strefie A ( i części śródmieścia) na zabudowę wyższą niż 30 m. I w tym wypadku chodzi o ochronę radarową.

Sprawa najwidoczniej jest „rozwojowa” i jej przebieg może jeszcze nie raz zaskoczyć.
Gdy jeszcze w styczniu rozmawialiśmy z Maciej Bejnarowicz, przewodniczący opozycyjnego klubu radnych PiS mówił, że z inwestorem trzeba rozmawiać i zrobić co w naszej mocy, by odszkodowania nie płacić. Ale też sugerował inne rozwiązanie: -
- Jako prezydent, którym nie jestem, myślałbym o nabyciu tej działki z powrotem dla miasta, aby przywrócić nad nią kontrolę i rozbudować infrastrukturę uzdrowiskową. Nie mam nic przeciwko temu, by prezydent Mieczkowska skorzystała z tego pomysłu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Inwestor żąda: albo 128 mln zł, albo zgoda na 60 metrowy gmach - Kołobrzeg Nasze Miasto

Wróć na kolobrzeg.naszemiasto.pl Nasze Miasto