Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kołobrzeg: Orkan Sabina szalał, drzewo zmiażdżyło auto. Ubezpieczyciel nie widzi powodu do wypłaty odszkodowania

Iwona Marciniak
Iwona Marciniak
tak wyglądał VW następnego ranka po upadku drzewa
tak wyglądał VW następnego ranka po upadku drzewa Iwona Marciniak/archiwum prywatne
Po przejściu nad polską orkanu Sabina, zdjęcia charakterystycznego volkswagena, własności Crisa Crosby'ego z Kołobrzegu, obiegły większość mediów. Rosnąca bliżej bulwaru potężna topola, dosłownie zmiażdżyła samochód stojący na parkingu przed blokiem, przy ul. Zygmuntowskiej, na kołobrzeskiej Wyspie Solnej. Wiatr poważnie uszkodził jeszcze jedno auto, trzecie ucierpiało stosunkowo najmniej. Drzewo rosło na miejskim gruncie. 10 lutego, magistrat za naszym pośrednictwem odesłał poszkodowanych do swojego brokera ubezpieczeniowego i oto mamy odpowiedź: brak podstaw do uznania roszczeń za przedmiotową szkodę.

- To ogólnodostępny parking - mówi Chris Crosby, który od lat mieszka w Kołobrzegu. Volkswagena Vanagona z 1984 roku przywiózł z USA. - To był klasyk. Zadbany, sprawny. Samochód z duszą. Rok temu objechałem nim z kolegą Bałtyk. W Kołobrzegu zawsze parkowałem w tym samym miejscu.

Jak mówi nasz rozmówca, w USA, auto z tego rocznika, w podobnym stanie kosztuje ok. 12 tys. dolarów. Zgodnie z zaleceniami, właściciel auta zgłosił się do miasta i czekał. W odpowiedzi, która nadeszła z Towarzystwa Ubezpieczeń i Reasekuracji Warta, wyczytał, że nie dopatrzono się „podstaw do przypisania Ubezpieczającemu zawinionego naruszenia ciążących na nim obowiązków”, bo „drzewo zewnętrznie nie wykazywało oznak chorobowych”, a „w toku postępowania likwidacyjnego nie wpłynęły dokumenty, które potwierdzałyby zły stan zdrowotny drzewa przed zdarzeniem i dają podstawę do uznania, że jego powalenie można było przewidzieć, a Jednostka działając z wymaganą starannością powinna była temu zapobiec”. Zdarzenia miało charakter losowy, a o nadejściu silnego wiatru magistrat uprzedzał w komunikatach.

Drugi z poszkodowanych, mieszkaniec tego samego bloku przy ul. Zygmuntowskiej, którego "renówka" również mocno ucierpiała (m.in. wgnieciona pokrywa silnika, zbita szyba czołowa), otrzymał dokument podobnej treści: „zaistniałe zdarzenie przybrało charakter ponadprzeciętnego, którego skutkom nie można było skutecznie przeciwdziałać czy też zapobiec”. - To proszę spojrzeć na zdjęcia tej topoli tuż po tym, gdy runęła na nasze samochody - mówi właściciel auta i pokazuje prośbę grupy mieszkańców bloku z grudnia 2011 r., o wycinkę dwóch topól rosnących blisko bloku i przechylających się niebezpiecznie podczas silnych wiatrów, w stronę budynku i parkingu: " istnieje poważne niebezpieczeństwo i zagrożenie spowodowane wiatrami sztormowymi - do poważnego uszkodzenia budynku i okien oraz samochodów na parkingu." Wtedy, po oględzinach, miasto wycięło jedno z drzew, ocalała właśnie ta, która za sprawą Sabiny w końcu sama padła.

Obaj właściciele aut zapowiadają, że nie odpuszczą. - Szykuję wniosek do sądu, to tak nie może się skończyć - mówi Cris Crosby.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kolobrzeg.naszemiasto.pl Nasze Miasto