Pomysł podrzucił mąż - zobaczył w telewizji informację o tym, jak Polacy wspierają medyków w tym kryzysowym czasie. - I zaraz przynieśliśmy do domu cztery maszyny - opowiada Ramona Aleksiuk. - Potem zadzwoniłam do mojej Małgosi i spytałam czy aby się w domu nie nudzi. Ucieszyła się i zabrałyśmy się do roboty.
Najpierw trzeba było wykroić najlepszy model maseczki. Co najważniejsze, z cetryfikowanej, 100 procentowej bawełny. - To tkanina, z której szyłyśmy już nawet fartuchy. Takie maseczki można nosić do 6 godzin, potem wystarczy wyprać w wysokiej temperaturze, wyprasować i znów można nosić - tłumaczy nasza rozmówczyni.
Powstały maseczki w owieczki, serduszka, misie itp. : - Bo ta bawełna była akurat przeznaczona na rzeczy dla dzieci - uśmiecha się pani Ramona. Nie wiedziała jak przekazać maseczki do szpitala, bo w związku z pandemią nie ma tam już odwiedzin. - Dlatego wszystko trafiło do pana starosty - słyszymy.
Starosta publicznie paniom podziękował i tak o spontanicznej akcji dowiedziały się media. - W sumie to przecież nic takiego - słyszymy od pani Ramony. - Chociaż muszę koniecznie o czymś wspomnieć. Jak fajnie ludzie potrafią reagować. Dziś zabrakło nam gumek. Odnalazłyśmy z trudem jedną, czynną pasmanterię. Poprosiłyśmy o gumkę. Pani spojrzała na nas i spytała: "maseczki szyjecie?". Gdy potwierdziłyśmy, dała nam ją za darmo.
Okazało się, że chętnych do szycia jest więcej. - Mamy takie sygnały - mówi pani Ramona. - Panie mają nawet jakieś swoje tkaniny, ale nie bardzo wiedzą jak wykroić, jak przeszyć. Kto wie, może zrobimy sobie jakieś ekstra łącze i przeszkolenie - śmieje się właścicielka firmy. - No i dalej szyjemy.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?