Koronawirus u norek z trzech ferm w powiecie kołobrzeskim. Czy stada zostaną wybite?

Pierwsze ognisko koronawirusa u norek stwierdzono pod koniec stycznia 2021 r. na fermie w woj. pomorskim, na terenie powiatu kartuskiego. W tamtejszym stadzie znajdowało się 5845 norek.

W przypadku powiatu kołobrzeskiego, zagrożenie dotyczy łącznie 6 300 zwierząt. Powiatowa Inspekcja Weterynaryjna w Kołobrzegu po raz pierwszy pobrała tam próbki do badań od kilkudziesięciu zwierząt w lipcu ubiegłego roku. Wtedy wszystko było w porządku. Kolejny termin wyznaczono na 30 listopada. Pozytywne wyniki u większości badanych zwierząt oznaczały jedno – konieczność natychmiastowego wszczęcia procedur, których finałem może być nawet likwidacja stada. – Pod koniec lutego przeprowadzimy kolejne badanie kontrolne – tłumaczy powiatowy inspektor weterynaryjny w Kołobrzegu Zygmunt Szyndler.

Skąd wirus u tych zwierząt? - Norki są zamknięte w klatkach, znajdują się na fermach, do których nikt obcy nie ma dostępu, więc mogły się zakazić tylko od ludzi, którzy przy nich pracują – tłumaczy inspektor. Obserwowane teraz zwierzęta nie wykazują objawów choroby. – Gdyby nie badania monitorigowe, nie wiedzielibyśmy, że są zakażone.
Jaka jest szansa na to, że trzymiesięczny okres „kwarantanny” podkołobrzeskich ferm zakończy się pozytywnie? – To możliwe, poczekajmy spokojnie na wynik drugiego badania – mówi Zygmunt Szyndler. Co ważne, w świetle obowiązujących przepisów właścicielom ferm, którzy wobec wykrycia ogniska choroby będą zmuszeni do uśmiercenia zwierząt nie przysługuje odszkodowanie. „Jednakże osobom, którym nie przysługuje odszkodowanie, a które przyczyniły się do szybkiej likwidacji choroby zakaźnej, wojewódzki lekarz weterynarii, na wniosek powiatowego lekarza weterynarii, może przyznać nagrodę ze środków budżetu państwa”- czytamy w lipcowym komunikacie Głównego Inspektoratu Weterynarii.