Po pierwsze na kołobrzeskie targowisko trzeba było jakoś dojść (lub dojechać). I tu pierwsze wyzwanie, bo przed godziną siódmą chodniki z ledwo odgarniętym śniegiem, nie wszędzie zostały posypane czymkolwiek minimalizującym ryzyko wywrotki. Na samym targowisku "zieleń miejska" zadbała o odśnieżenie ciągów komunikacyjnych, ale nad swoimi stanowiskami, handlujący musieli popracować sami. W ruch poszły łopaty i miotły. Wczesnym rankiem handel rozkręcał się niemrawo. Mimo, że od początku roku nie obowiązują tu opłaty za zajęcia miejsca: - Przyjechali sami twardziele - puścił oko w naszą stronę sprzedawca warzyw i jaj. - Albo raczej najsolidniejsi handlowcy - dorzucił. - A do nas przyszli najwierniejsi klienci. Zimą jak zwykle jest ich mniej. A przy takich śniegach, wiadomo że i utarg będzie mniejszy.
Szybka wymiana wrażeń z dojazdu handlujących na targowisko brzmiała tak: z Charzyna dojechali bez problemu; ze Świdwina było ciężko; od strony Białogardu jakoś dało radę. Ale wszyscy jechali dłużej i dotarli na miejsce później.
Wideo
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!