- Nie ustalamy cen ciepła samodzielnie - tłumaczył we wtorek Andrzej Olichwiruk.
- Określa je dla nas Urząd Regulacji Energetyki i publikuje taryfy.
Taryfa na ten rok została opublikowana na początku kwietnia i teoretycznie obowiązuje do 15 kwietnia przyszłego roku. Jednak MEC w ubiegłym tygodniu wysłał do URE wniosek o zmiane taryf. Odpowiedź powinna nadejść w ciągu najdłużej 60 dni. Jak mówi prezes, zdecydowały o tym dwa czynniki, które uległy zmianie: cena uprawnień do emisji CO2 i cena energii.
Gdy URE kalkulował obowiązujące jeszcze taryfy, cena uprawnień do emisji dwutlenku węgla wynosiła 21 euro za tonę. Ale jak słyszymy nastąpił kolejny, znaczny skok, i cena obowiązująca w ostatni piątek, sięgnęła już 29 euro (dla porównania, w styczniu 2018r. obowiązywała stawka 6 euro za tonę).
- Rok temu, na opłacenie emisji CO2 wystarczyły nam 2 mln zł, a w tym roku trzeba było wydać 6,5 mln zł - wylicza prezes Olichwiruk. - Prognozy są takie, że ta cena będzie się pieła dalej w górę i w przyszłym roku nawet 8 mln zł może nie wystarczyć.
Drugi powód podwyżek - cena energii, dotyczy przede wszystkim drożejącego miału. W ubiegłym roku MEC płacił 229 zł za megawatogodzinę, a od 1 lipca 360 zł. Podwyżka ma wynieść niecałe 5 proc. dla odbiorców energii produkowanej z wykorzystaniem miału. Produkcja ciepła z wykorzystaniem gazu (dotyczy to mieszkańców Osiedla Podczele) podrożeje o niecałe 2 proc. - Przykro nam, że coś takiego następuje, ale musimy dbać o przyszłość naszej spółki - mówi Andrzej Olichwiruk. O tym czy i jak wysoko skoczą opłaty za ciepło w domach kołobrzeżan i tak ostatecznie zdecydują tzw. końcowi odbiorcy, czyli wspólnoty mieszkaniowe.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?