Ten proces relacjonujemy już od ponad roku. Mariusz G., kołobrzeski biznesmen, wiceszef miejscowego Klubu Morsów, właściciel manufaktury słodyczy, przyznał się do zabójstwa trzech kobiet: 31 – letniej Iwony K. (uduszonej w 2016 roku), 37 – letniej Anety D. (zginęła w 2018 r.) i 54 - letniej Bogusławy R. (zamordowanej w czerwcu 2019r.). Policja zatrzymała go tuż po ostatnim zabójstwie. Od tego czasu mężczyzna nazywany Krwawym Tulipanem przebywa w areszcie. Jego dwie ostatnie ofiary, zgodnie z opinią biegłych medycyny sądowej mogły zginąć od ciosów noża i siekiery. Ciała wszystkich trzech Mariusz G. zakopał w lesie niedaleko miejscowości Obroty i Charzyno. Prokuratura oskarżyła go o zabójstwa z powodów zasługujących na szczególne potępienie, bo jak wynika z aktu oskarżenia, z kobietami, które pozbawił życia łączyły go bliskie relacje, a motywem działania była chęć przejęcia majątku ofiar, co też czynił posługując się notarialnymi pełnomocnictwami, uzyskanymi przez wprowadzenie w błąd notariuszy (co najmniej pod dwie ostatnie ofiary miały się podszyć podstawione przez Mariusza G, kobiety - matka i córka- które także zasiadają na ławie oskarżonych).
Wątpliwości grafologiczne
Młodsza z kobiet, Karolina S., jak wynika z aktu oskarżenia, miała się podszyć u notariusza nie tylko pod Anetę D., ale i Iwonę K. Do tego drogiego przestępstwa jednak się nie przyznaje. Także opinia grafologiczna sporządzona do tego wątku sprawy, nie przesądziła o winie Karoliny S., była niejednoznaczna. Dlatego na wniosek mecenasa Wiesława Brelińskiego, reprezentującego oskarżycieli posiłkowych – rodzinę ostatniej z ofiar Mariusza G., sędzia Anna Rutecka – Jankowska zdecydowała o ponownym powołaniu biegłych grafologów. Specjaliści z krakowskiego instytutu już potwierdzili, że ich praca będzie gotowa prawdopodobnie dopiero w marcu.
We wtorek przed sądem zeznawali ostatni świadkowie, dwaj policjanci, którzy brali udział w zatrzymaniu Mariusza G., jego narzeczonej – niedoszłej żony i przyjaciela (oboje usłyszeli zarzuty pomocy w zacieraniu śladów zbrodni, do czego się nie przyznają). Obaj świadkowie zostali powołani na wniosek obrońcy oskarżonego Sebastiana T. Jego pytania oraz pytania obrońcy Doroty Ł. zmierzały do obalenia oskarżeń o chęć wprowadzenia w błąd organów ścigania. Policjanci twierdzili jednak, że albo nie pamiętają dokładnie szczegółów działań sprzed trzech lat, albo nie byli angażowani do czynności. o które ich dopytywano. Jeden z policjantów, pilnujący Mariusza G. podczas jego zatrzymania i przeszukania mieszkania pamiętał za to, że znaleziono u niego buty ze śladami krwi. - Mariusz G. mówił, że to z powodu potrącenia sarny. Absolutnie nie przyznawał się wtedy go winy.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?