Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przygoda, relaks, podziwianie widoków i przyrody oraz... sprzątanie śmieci [galeria]

WW
Od czwartku do niedzieli odbywał się "XVIII Międzynarodowy Spływ Kajakowy Parsęta 2019. Polsko - Niemieckie Spotkania Turystyczne" organizowany przez Związek Miast i Gmin Dorzecza Parsęty w Karlinie.

Bazą była przystań kajakowa "Wodnik" w Karlinie. Trasa spływu obejmowała: Białogórzyno - Karlino - Pustary - Kołobrzeg.

I etap dotyczył rzeki Radew. Jest to odcinek ok. 30 km i spokojny, aczkolwiek uciążliwy. – . Ten etap jest najtrudniejszy, bo jest bardzo dużo zarośli i powalonych drzew, więc trzeba uważać. Trzeba się przeciskać lub przenosić kajaki – mówi jedna z uczestniczek spływu, Mariola Biedziak z Klubu Kajakowego „Niezatapialni” Zielonagóra (gmina Obrzycko), która bierze udział w tej imprezie już po raz dziewiąty.

II etap rzeka obejmował przepłynięcie Parsęty. Ten odcinek jest najdłuższy, jednak mało uciążliwy, bo rzeka jest szeroka i spokojna.

Ostatnim etapem było wpłynięcie do kołobrzeskiego odcinka Parsęty. To odcinek krótki i spokojny. Tam, między mostem przy ul. Młyńskiej a pierwszą fontanną przy bulwarze Nad Parsętą rozegrano "Wyścig Australijski" między 9 załogami. Wygrali go Narcyz Kierzkowski i Kazimierz Koziarski z Klubu Sobótka Wałcz.

Na sam koniec uczestnicy wpłynęli do Kanału Drzewnego i wysiedli przy zejściu obok Hali Milenium. Stamtąd wraz z łódkami i swoim sprzętem wrócili do bazy w Karlinie.

Podczas imprezy organizowano też konkurs wiedzy o Związku Miast i Gmin Dorzecza Parsęty, dorzeczu Parsęty, wiedzy ekologicznej i geograficznej. – Poziom był dość wysoki. To ludzie, którzy pływają, interesują się geografią i mają duży zasób wiedzy – przyznaje Remigiusz Spaleniak ze Związku Miast i Gmin Dorzecza Parsęty.

Spływ jak zawsze cieszył się dużym zainteresowaniem. Już pierwszego dnia zapisów był komplet. – Najwięcej uczestników mieliśmy w 2014 roku – 220, ale doszliśmy do wniosku, że to za dużo. Zazwyczaj robimy spływy do 140-160 osób, bo to optymalna liczba, żeby zachować odpowiednie bezpieczeństwo na rzece – mówi Pan Remigiusz. W tym roku łącznie wystartowało 160 uczestników, czyli 80 kajaków. Wszyscy popłynęli w pierwszym i prawie wszyscy w drugim dniu. W niedzielę na wodę wypłynęło 58 kajaków. – Część osób ze względu na dużą temperaturę nie wytrzymała i zrezygnowała – dodaje. Były też osoby, które musiały wcześniej wracać do domu.

W spływie uczestniczą osoby w różnym wieku, w tym roku od 6 do 75 lat. Biorą w nim udział ludzie z całej Polski (np. Krosna Odrzańskiego, Poznania, Warszawy i Gdańska, choć najwięcej pochodzi z Zachodniopomorskiego), jak i z zagranicy, głównie Niemiec. W spływie popłynęli członkowie trzech klubów kajakowych: z Zielonejgóry, Polic i Wolina. Jednak większość uczestników to osoby prywatne niezwiązane z żadnym klubem.

Spływ rzekami Radew i Parsęta to dobra promocja regionu, ukazująca stosunkowo rzadko przemierzane kajakiem szlaki dzikich rzek, czemu towarzyszą czyste powietrze i ładne widoki przyrody. Spływ kajakowy to jedna z ciekawszych form turystyki kwalifikowanej i dobra odskocznia od codziennej gonitwy. Źródłem satysfakcji może być nie tylko pokonywanie własnych fizycznych ograniczeń przez uczestników, ale też zrobienie czegoś dobrego. Poza samym udziałem w spływie, uczestnicy wzięli udział w akcji sprzątania rzek, po których płynęli.

– Czyściliśmy Radew na odcinku od Białogórzyna do Karlina i Parsętę od Karlina do Ząbrowa. Nie byliśmy w stanie wyczyścić ostatniego odcinka, bo tu kończymy spływ i nie byłoby możliwości oddania tych wszystkich gabarytów, które zbierali uczestnicy. Oni i tak byli zmęczeni po dwóch dniach płynięcia z balastem śmieci , które znaleźli w rzece – mówi Remigiusz Spaleniak.

W tym roku największymi znaleziskami były zderzaki samochodowe. W poprzednich latach znajdowano fotele i lodówki. Pracownik Związku Miast i Gmin Dorzecza Parsęty uważa, że z roku na rok jest mniej śmieci, szczególnie tych dużych: – Płynąc przez Parsętę, nie zauważyliśmy takich naprawdę dużych śmieci. Wiadomo, trafiają się butelki, puszki, ale jest tego mniej niż np. 10, 15 lat temu – przyznaje. Jednak zauważa, że największy problem jest na odcinku, którego nie mogli posprzątać: – Niestety co roku najgorszym odcinkiem jest Kanał Drzewny z racji tego, ze przepływa przez środek miasta i nie zawsze tam służby miejskie zaglądają. Na pewno trzeba byłoby zwrócić na to uwagę, ale to też wynika z niskiego stanu wody. Tym bardziej, że do Kołobrzegu spływają zanieczyszczenia za całej rzeki i tutaj się kumulują.

Uczestniczka spływu, Mariola Biedziak również uważa, że to na Kanale Drzewnym jest najgorzej: – To nie dziwne, bo tu jest mały poziom wody i błoto. W pierwszy dzień na rzece Radew nie było dużo śmieci, bo była niedawno sprzątana, ale i tak każdy coś przywiózł. Parsęta tak średnio wypadła, ale trudno powiedzieć ile jest w niej śmieci, bo jest głębsza i nie widać tak dobrze dna – mówi. Zauważa jednak, że w Polsce problem śmiecenia jest wciąż duży, a odpady są wyrzucane wszędzie, także do wody i do lasu. Tak więc ta kwestia wciąż wymaga dużej poprawy.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kolobrzeg.naszemiasto.pl Nasze Miasto