Przyłączając kawiarenkę w centrum Kołobrzegu uszkodzili system korzeniowy drzew

Czarny kontener ustawiono na Skwerze Pionierów, w sąsiedztwie miejsca, z którego nie tak dawno zniknął po wielu latach niewielki kiosk - lodziarnia. Nowa czarna bryła, prosta, industrialna forma, natychmiast rozbudziła emocje przechodzących obok kołobrzeżan. Na miejscu pojawił się nawet opozycyjny radny miejski Jacek Woźniak, szef nowopowstałego klubu Radni Niezależni, który nie szczędził gorzkich słów pod adresem zagospodarowania reprezentacyjnego skweru. - Ja jestem za tym, żeby coś się tu działo. Jestem za kawiarnią, lodziarnią itd. No ale nie w takiej formie! Tu powinno stanąć coś bardziej stylowego, wkomponowanego w krajobraz. Nawet te warzywniaki obok zaprojektowano tak, żeby zgrały się jakoś z architekturą sąsiedniej szkoły. A tu mamy kontener, który wygląda jak bunkier! No przynajmniej na razie wygląda to fatalnie.

- Dajcie nam państwo dokończyć pracę i wtedy oceńcie - powiedział nam człowiek montujący przyszłą kawiarenkę. - Będzie gładka, czarna elewacja, taras z jasnego drewna, ozdobne detale również drewniane - wyliczał. Jak się dowiedzieliśmy, taka lodziarnia jak ta, powstająca w Kołobrzegu, działa już m.in. przy bulwarach w Szczecinie, a jej dodatkową atrakcją jest to, że zamontowano ją na pływającej platformie. Kto chce może sobie obejrzeć w sieci. Między innymi Szczecin nasze miasto pisał o tym rok temu TU-
Kołobrzeski "kontener" będzie ostatecznie prezentował się podobnie. Jak słyszymy, ma łączyć modny ostatnio klimat industrialny i styl skandynawski. Teren pod kawiarenkę wylicytował od miasta w styczniu szczecinianin. Może tu robić lodowy biznes przez trzy lata, płacąc miastu roczną dzierżawę wysokości 36 tys. zł netto.

Jak będzie się finalnie prezentować lodziarnia, zobaczymy. W czwartek zaniepokoiło nas to, co działo się za kontenerem, w parku. Tu ekipa z małą koparką prowadziła prace ziemne poprzedzające ułożenie przyłączy niezbędnych do funkcjonowania kawiarni. Okazuje się że niepokój był uzasadniony: - Rzeczywiście, dzierżawca miał prawo wykonać przyłącza, ale bez uszczerbku dla drzew - mówi nam Michał Kujaczyński, rzecznik prezydenta. Jak słyszymy, prace ziemne miały się początkowo odbywać "przeciskiem" pod ziemią, ale robotnicy natrafili na dawne fundamenty i konieczne okazało się wykonanie wykopu. No i podczas prac, doszło do uszkodzenia systemu korzeniowego kilku drzew, co już odnotowali miejscy urzędnicy, a swoje spostrzeżenia przekazali do Starostwa Powiatowego. Ucierpiały korzenie jednej lipy, jednej wiśni ozdobnej i dwóch śliw. O tym czy dzierżawca poniesie za to konsekwencje, przekonamy się już wkrótce.