Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rok 1945 w oczach kołobrzeskiego UB - pisze dr Łukasz Gładysiak

Iwona Marciniak
Iwona Marciniak
W ruinach Kołobrzegu trudno było utrzymać ład i porządek, nie tylko polityczny
W ruinach Kołobrzegu trudno było utrzymać ład i porządek, nie tylko polityczny Archiwum Jerzego Patana
Walka z rabusiami w zniszczonym mieście. Tak w skrócie opisać można obraz Kołobrzegu w 1945 r., nakreślony przez tamtejszych funkcjonariuszy UB.

Pierwsze, regularne transporty z polskimi osadnikami, którzy objąć mieli we władanie, „odbitą” z rąk niemieckich, „prasłowiańską” Ziemię Kołobrzeską przyjeżdżać zaczęły nad ujście Parsęty późną wiosną 1945 r. Niemal równocześnie do przybycia pionierskiej awangardy, w regionie tworzyć się zaczęły zręby komunistycznego aparatu terroru. Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Kołobrzegu, rozciągający się na cały region z Karlinem, gdzie rezydowała administracja cywilna włącznie, utworzono oficjalnie 17 maja 1945 r. Jego pierwszym komendantem, zatwierdzonym na to stanowisko 3 czerwca, został Edward Bednarek, 23-letni ślusarz z Łodzi. To właśnie między innymi dzięki jego raportom, przesyłanym na ręce zwierzchników z Wojewódzkiego UBP w Szczecinie, dowiadujemy się na co najbardziej i w jaki sposób, w pierwszych dniach „wolności” zwracała uwagę kołobrzeska bezpieka.

Akta te, opracowane przez badającego między innymi historię opozycji demokratycznej w czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, kołobrzeskiego adwokata, Edwarda Stępnia, znalezione zostały w archiwum szczecińskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Część dotycząca roku 1945 obejmuje okres od 25 maja do końca grudnia, a zatem czasu, w którym w fotelu komendanta powiatowego UB nad ujściem Parsęty zasiadał następca Bednarka, Jerzy Godik. Pierwszy dokument opatrzony został datą 2 lipca.

Jakim sferom życia przyglądali się funkcjonariusze i, stale rosnący w powiecie kołobrzesko-karlińskim w siłę, agenci bezpieki krótko po zakończeniu II wojny światowej? Najważniejsza wydaje się być w ich ocenie przestrzeń społeczna Ziemi Kołobrzeskiej, analizowana zarówno pod względem liczby przybywających na ten teren osadników, jak i ich pochodzenia czy dotychczasowych powiązań, przede wszystkim politycznych oraz ideologicznych.

Niemal od początku, funkcjonariusze UB zaznaczali, że pierwsze spotkanie z miastem mogło być dla wielu polskich pionierów szokiem. Oprócz ogromu zniszczeń, szacowanego na 90 proc. zabudowy, wywołanego dwutygodniową, stoczoną w marcu 1945 r. bitwą o Festung Kolberg, zdaniem bezpieki naszym rodakom doskwierać miał brak opieki, na jaką liczyli ze strony tworzącego się magistratu. Sytuacji nie poprawiało zachowanie Niemców, którzy, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach czuli się pełnoprawnymi obywatelami (Edward Bednarek donosi między innymi o napotykanym na prowincji zjawisku dwuwładzy, czyli urzędowania nowego, polskiego sołtysa i jego wcześniejszego, niemieckiego odpowiednika). Biorąc pod uwagę fakt, że do końca 1945 r., czyli momentu pierwszej fali zorganizowanych wysiedleń, to właśnie Niemcy stanowili przeważającą większość zarówno w skali powiatu, jak i miasta. W tym ostatnim, co wykazano w sprawozdaniu komendanta PUBP z 20 sierpnia, na ponad 3,2 tys. mieszkańców, zaledwie 513 posiadało obywatelstwo Rzeczpospolitej.

Zgodnie z zachowanymi w zasobach IPN dokumentami, olbrzymi problem zarówno dla bezpieki, jak i ogółu osadników stanowiły bandy rabunkowe. Na podstawie prowadzonej w terenie pracy wywiadowczej ustalono, że w granicach powiatu kołobrzesko-karlińskiego aktywnie działają 4 uzbrojone i umundurowane grupy przestępców radzieckich (łącznie naliczono ok. 60 osób) oraz, do czego w historiografii niemal w ogóle się do tej pory nie odwoływano, 2 grupy żołnierzy Wehrmachtu i innych formacji sił zbrojnych pokonanej III Rzeszy. O ile działalność tych pierwszych odnotowywano w przejrzysty sposób, czego dowodem może być fakt dość dokładnego opisania napaści czerwonoarmistów na polski urząd pocztowy w Kołobrzegu, w dniu 25 listopada 1945 r., w jaki sposób objawiała się rabunkowa aktywność niemieckich dezerterów, nie wiadomo.

Odrębną kwestią, która pojawia się na kartach raportów, jest sprawa przybywających na Ziemię Kołobrzeską żołnierzy Armii Krajowej. Dziś wiemy, że początek dogłębnej inwigilacji środowisk prolondyńskich rozpoczął się w regionie pierwszej powojennej jesieni. Potwierdzeniem poszukiwań prowadzonych na wszystkich poziomach życia mieszkańców powiatu jest zapis w sprawozdaniu komendanta Godika, sporządzonym pod koniec 1945 r.: „Otrzymaliśmy meldunek od dwóch członków Polskiej Partii Robotniczej, będących uczestnikami zabawy, która odbyła się w Korlinie (właśc. Karlinie – przyp. red.), w niedzielę 12 listopada 1945 r. W czasie zabawy jeden z uczestników wzniósł okrzyk: >> niech żyje AK <<. Po natychmiastowym przybyciu naszego referenta okazało się, że dany osobnik zbiegł”. Jak ustalił Edward Stępień, w efekcie rozpoczętego wówczas dochodzenia, w ręce UB trafił Czesław Pawlikowski. Za sympatyzowanie z Armią Krajową od urzędu odsunięty został ponadto burmistrz Karlina, Stefan Umiński.

Rok 1945 był dla Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Kołobrzegu okresem wstępnym i w zasadzie rozpoznawczym. Lakoniczny sposób sporządzania sprawozdań przez komendantów zdaje się tę tezę potwierdzać. Podobnie zresztą sytuacja przedstawiała się w przypadku wszystkich Polaków, którzy swe dalsze losy związali właśnie z tą częścią tzw. Ziem Odzyskanych. W kolejnych latach bezpieka przeszła do walnej kontrofensywy, wydając otwartą wojnę „wrogom ludu”. Nowy, komunistyczny ład w dorzeczu Parsęty stawać się zaczął faktem.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kolobrzeg.naszemiasto.pl Nasze Miasto