W środę w Sądzie Rejonowym w Kołobrzegu odbyła się pierwsza rozprawa. Trwała kilkanaście minut. Przed sędzią Ewą Woźniak stanął oskarżony Paweł Z., pracownik Miejskiego Zakładu Zieleni, Dróg i Ochrony Środowiska w Kołobrzegu. Przyszła rodzina Kacperka, który zginął na oczach 7 - letniego brata. Tego dnia cała rodzina miała świętować komunię najstarszego z 4 synów, chrzciny najmłodszego i 10 - lecie małżeństwa rodziców chłopców. Na podwórku była wtedy też zajmująca się 2 miesięcznym, najmłodszym dzieckiem matka chłopców. Nie widziała momentu, gdy śmieciarka potrąciła Kacperka. Zaalarmował ją krzyk 7 - latka. - Siedzieli w szoferce, nikt nie wyszedł - powiedziała nam w środę babcia chłopca. - Córka krzyczała, a oni nic. Dopiero jak mu dziecko pokazała na rękach, to oczy spuścił.
- Robię dokładnie to samo co on, tylko w Ustroniu Morskim - usłyszeliśmy od dziadka chłopca. - Z tyłu zawsze musi być zabezpieczenie.
Oskarżony złożył krótkie wyjaśnienie. Odpowiadał tylko na pytania swojego adwokata. Prokurator oskarżył go o to, że 18 kwietnia nieumyślnie naruszył zasady ruchu drogowego i wykonując na drodze dojazdowej do posesji manewr cofania, nie zachował szczególnej ostrożności, nie prowadził należytej obserwacji drogi należącej do posesji, a wobec braku możliwości osobistego upewnienia się czy za pojazdem nie znajduje się przeszkoda, nie zapewnił sobie pomocy innej osoby.
Podczas składania wyjaśnień tuż po wypadku, Paweł Z. nie przyznawał się do winy. W środę powiedział tak: - Nie czuję się całkowicie winny. Czuję się współwinny, bo dziecko było na drodze dojazdowej bez opieki dorosłych, przed posesją. Na pytanie adwokata czy jakieś przepisy zobowiązywały go do zadbania o asekurację, odpowiedział: - Przy dojeździe do posesji pomocnicy nie mają obowiązku wysiadać. Wysiadają i wprowadzają mnie przed wjazdem na posesję . Na drodze publicznej nie.
Dodał, że do wypadku doszło na drodze publicznej.
Innego zdania był rozmawiający z nami po rozprawie ojciec chłopca: - To prywatna droga, nie publiczna.
Mamy tam stawek, syn miał prawo tam być, czuł się bezpieczny na swoim terenie.
Rodzina Kacpra chce kary dla kierowcy: - Chcemy żeby to odczuł, tak jak my to czujemy. Przecież też ma dzieci.
Po wszystkim żaden z nich nie udzielił pomocy. Poszli na dól, nie przeprosili. Poszli jakby to kot był przejechany.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?