Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzy dni w drodze, z trójką dzieci, byle dalej od wojny. Do bliskich w Będzinie

Iwona Marciniak
Iwona Marciniak
Pani Natasza z Lubomirem, małą Zosią na rękach i Maksymem śpiącym w tle
Pani Natasza z Lubomirem, małą Zosią na rękach i Maksymem śpiącym w tle Iwona Marciniak
W sobotę, po godzinie 21, do Ustronia Morskiego dotarła pani Natasza z wioski pod Dubnem, 50 km od Łucka, dzie Rosjanie dokonali bombardowania lotniska. Mąż Nazar został na gospodarce. Wie, że może już wkrótce będzie musiał stanąć do walki. Ustalili, że ona niepewny czas przeczeka u rodziców, którzy jakiś czas temu, wyjechali do pracy w Będzinie.

Gdy w sobotę, krótko przed godziną 22 wysiedli na chwilę z samochodu w Ustroniu Morskim, roczny Maksym spał w zabranej pośpiesznie pościeli z dziecięcego łóżeczka. 6 –letni Bogdan też przysypiał. Braćmi opiekował się dzielnie 9 – letni Lubomir. Nieco onieśmielony przywitał nas w języku angielskim. Mama wolała mówić po ukraińsku. Dziękowała za pomoc. – Dobrze, że ta droga już za nami. Jak się czuję? Cały czas myślę, co w domu. Zaraz będę dzwonić do męża.

Wysiedli z ich auta, za którego kierownicą, od Wrocławia siedział Piotr Szpak z Ustronia Morskiego, który na hasło rzucone na facebookowej, pomocowej grupie: „Jest do zabrania wykończona Ukrainka z trójką dzieci”, wsiadł z kolegą w samochód i pojechał. Mieli się spotkać jakoś po drodze, pomóc jej prowadzić do wybranego celu, jeśli już taki ma. Jeśli nie, mieli dla niej i dzieci miejsce u siebie, albo w jednym z ustrońskich ośrodków. Kobieta w drodze pogubiła się, przespała z chłopcami noc na stacji paliw, mimo, że kolejni ludzie dobrej woli, przygotowali jej nocleg. – Źle wpisała lokalizację, nie znaleźli jej – opowiada Piotr Szpak.

Zobaczyli się następnego dnia i wtedy okazało się, że Natasza jedzie ze swojej wioski, do rodziców pracujących w … Będzinie. Dalsza podróż poszła już gładko. W Ustroniu Morskim. U rodziny Szpaków, zatrzymali się tylko na chwilę. Na posiłek, herbatę. Wtedy usłyszeliśmy, że droga z wioski pod Dubnem, oddalonym od przejścia granicznego w Dorohusku nieco ponad 200 km, do Ustronia Morskiego zajęła Nataszy prawie 3 dni. – Najgorzej było dojechać do granicy. I tak byłam wśród tych, którzy wyjeżdżali jako jedni z pierwszych, więc kolejka samochodów do przejścia granicznego ciągnęła się tylko przez jakieś 10 km. Przesuwaliśmy się w niej bardzo wolno. Metr dalej i stop. Kolejny metr i znowu. Ludzie zostawiali samochody i szli pieszo.

Z mężem Nazarem mają gospodarstwo rolne. Dom, ziemię, trochę sprzętu , 4 kozy, dwie świnie, kury, trochę nutrii, dwa psy, koty. – Wszystko zostało pod jego opieką. Pracuje dodatkowo w Dubnie. Nie wiadomo jak długo, bo może będzie musiał walczyć.

W oddalonym o nieco ponad 50 km Łucku, Rosjanie zniszczyli lotnisko. Blisko nich bombardowań nie było, choć słyszeli, że niedaleko spadł pocisk. Nie wybuchł. Schronów w okolicy nie ma. W razie alarmu bombowego chowaliby się w piwnicy.

Gdy pytamy, co oprócz strachu o los bliskich, bólu z powodu przymusowego rozstania jest najgorsze, mówi bez wahania: - Niepewność jutra. Nie wiadomo kiedy i jak to się skończy. Kiedy wrócimy do Nazara.

Bogdan i Lubomir w kilka minut dogadali się z córkami państwa Szpaków – kwadrans później mała Zosia siedziała Lubomirowi na rękach. Wymęczeni podróżą, po chwilki odpoczynku zostali odwiezieni do rodziny. Jeszcze tego samego dnia – znów dzięki pomocowemu forum – znalazł się wózek dla Maksyma i pampersy.

A ustroniacy ruszają dalej. Mimo awarii samochodu już mają do dyspozycji kolejny. Przyjechał z Koszalina, dał kluczyki do swojego busa. Dwie ekipy mogły dzięki temu pojechać na granicę po kolejne kobiety z dziećmi

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kolobrzeg.naszemiasto.pl Nasze Miasto