Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wybory parlamentarne 2019. Janusz Kowalski musi przeprosić Witolda Zembaczyńskiego. Sąd apelacyjny podtrzymał postanowienie sądu w Opolu

Piotr Guzik
Piotr Guzik
Janusz Kowalski musi przeprosić Witolda Zembaczyńskiego. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu utrzymał w mocy postanowienie Sądu Okręgowego w Opolu
Janusz Kowalski musi przeprosić Witolda Zembaczyńskiego. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu utrzymał w mocy postanowienie Sądu Okręgowego w Opolu Piotr Guzik
Sąd apelacyjny we Wrocławiu odrzucił zażalenie Janusza Kowalskiego na postanowienie Sądu Okręgowego w Opolu, który zakazał mu rozpowszechniania nieprawdziwych informacji, jakoby biznes prowadzony przed laty przez Witolda Zembaczyńskiego upadł, a także nakazał publikację pisemnych przeprosin.

Witold Zembaczyński, nr 1 listy Koalicji Obywatelskiej do Sejmu, zawnioskował do sądu, aby ten w trybie wyborczym zakazał Januszowi Kowalskiemu, numerowi nr 3 sejmowej listy PiS, rozpowszechniania nieprawdziwych informacji, iż jego działalność gastronomiczna upadła. Chciał też pisemnego sprostowania i przeprosin, a także wpłaty 3 tys. zł na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Sąd Okręgowy w Opolu przychylił się do wniosku o zakaz. W kwestii sprostowania i przeprosin sąd uznał, że nie ma podstaw, aby oba oświadczenia publikować oddzielnie. Postanowił, że same przeprosiny wystarczą. Sąd oddalił też wniosek o przekazanie przez Janusza Kowalskiego 3 tys. zł na rzecz WOŚP.

Wybory parlamentarne 2019. Sąd Apelacyjny odrzucił oba zażalenia

Janusz Kowalski zaskarżył to postanowienie do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Wskazywał, że cała sprawa jest bezprzedmiotowa oraz że przeprosił już Witolda Zembaczyńskiego.

Tuż po wyjściu z sali sądowej we wtorek mówił też, że postępowanie sądowe było farsą, bowiem miał 68 minut na przygotowanie się do niego, a sąd nie zgodził się na przesłuchanie świadka, który z jego perspektywy był kluczowy (chodziło o mężczyznę, który jest byłym mężem kobiety, która parafowała umowę kupna lokalu od Witolda Zembaczyńskiego).

Zażalenie zgłosił też Witold Zembaczyński. W tym przypadku chodziło o to, aby postanowienie opolskiego sądu poszerzyć o sprostowanie oraz wpłatę 3 tys. zł na WOŚP przez Janusza Kowalskiego.

Sąd Apelacyjny we Wrocławiu postanowił oddalić oba zażalenia oraz utrzymał w mocy rozstrzygnięcie Sądu Okręgowego w Opolu w tej sprawie.

Witold Zembaczyński: Prawda triumfuje

To oznacza, że Janusz Kowalski musi opublikować pisemne przeprosiny na portalu nto.pl w ciągu 24 godzin oraz że będą one widoczne przez kolejne 72 godziny, także w dniu wyborów 13 października.

- Nie będzie to naruszenie ciszy wyborczej, ponieważ to nie jest agitacja wyborcza tylko realizacja postanowienia sądu - wskazuje mec. Piotr Klim, pełnomocnik Witolda Zembaczyńskiego.

Witold Zembaczyński mówi, że "prawda triumfuje". - Politycy powinni grać fair oraz mówić prawdę. Pan Janusz Kowalski chciał zrobić zamieszanie moim kosztem, ale w ostatecznym rozrachunku na tym stracił - mówi poseł KO.

Janusz Kowalski: Respektuję postanowienia sądu

Zwróciliśmy się do Janusza Kowalskiego o skomentowanie faktu, że sąd odrzucił jego zażalenie. Przesłał oświadczenie następującej treści:

Postanowienia Sądu Okręgowego w Opolu i Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu respektuję i szanuję, i wykonam je zgodnie z ich treścią. Jednocześnie w zakresie w jakim sądy oddaliły wniosek Witolda Zembaczyńskiego uznaję, że zarzucony mu brak umiejętności prowadzenia kawiarni oraz opinia, że biznes mu nie wypalił są zgodne z prawem i nie naruszają jego praw.

"Przeprosiny podszyte szyderstwem"

Inaczej widzi to mec. Piotr Klim. Powołuje się na uzasadnienie postanowienia Sądu Apelacyjnego, który wskazuje, że: "Sąd I instancji nakazując Januszowi Kowalskiemu przeproszenie Witolda Zembaczyńskiego nie cytował bowiem dokładnie słów użytych przez uczestnika w konkretnym dniu, ale dokonał zwięzłego opisu naruszenia zasad kodeksu wyborczego, które w sprawie miało miejsce stwierdzając, że istota naruszenia polegała na rozpowszechnianiu nieprawdziwych informacji o rzekomym upadku naleśnikarni".

- Sąd zakazał rozpowszechniania informacji w tym względzie, a w przypadku przeprosin uznał, że konsumują one również kwestię tego, czego domagaliśmy się w sprostowaniu. Z tego względu twierdzenia o braku umiejętności biznesowych także są nieprawdziwe - wskazuje mec. Piotr Klim.

- Sąd Apelacyjny zwrócił też uwagę na fakt, że Janusz Kowalski twierdząc, że przeprosił Witolda Zembaczyńskiego w istocie przepraszał go za to, że zaufał "Gazecie Wyborczej", która informowała kilka lat temu, że jego biznes nie wypalił. Zauważył, że Janusz Kowalski mówiąc o Witoldzie Zembaczyńskim nie powoływał się na źródło, tylko to były jego własne słowa, a rzekome przeprosiny były w istocie podszyte szyderstwami. Stwierdził bowiem, że od tej pory będzie go nazywał "Królem naleśników". To wskazuje, że nie miał on rzeczywistego zamiaru przeprosin - mówi mec. Piotr Klim.

- Sąd Apelacyjny stwierdził dalej, że jest różnica znaczeniowa między użytym w artykule "GW" z dnia 17.10.2015 sformułowaniem "biznes nie wypalił", które obejmuje szeroki katalog zdarzeń, w tym na przykład zysk niższy od oczekiwanego, a nieprawdziwym sformułowaniem "naleśnikarnia padła", którego żył Janusz Kowalski - dodaje mec. Piotr Klim.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na opole.naszemiasto.pl Nasze Miasto