Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawni uchodźcy szczęśliwie dojechali z Kołobrzegu do Bielefeld w Niemczech

Iwona Marciniak
Iwona Marciniak
Niepełnosprawni intelektualnie i ruchowo uchodźcy z Białej Cerkwi pod Kijowem, szczęśliwie pokonali blisko 700 km dzielące Kołobrzeg od specjalistycznego ośrodka w Bielefeld w Niemczech. Jechali 16 karetkami niemieckiego Czerwonego Krzyża, 9 przystosowanymi busami i dwoma autokarami. W komfortowych warunkach, pod opieką lekarzy, mogą teraz czekać na koniec wojny w Ukrainie.

To szczęśliwy finał przejmującej historii, która miała swój początek blisko miesiąc temu. Wtedy, uciekając przed bombardowaniami i ostrzałem, po trzech dniach spędzonych w schronie, ponad setka niepełnosprawnych intelektualnie i w większości ruchowo pensjonariuszy domu opieki w Białej Cerkwi i ich opiekunki, wyruszyła w stronę polskiej granicy. Jechali zwykłymi autokarami, mimo, że 30 osób, głównie dzieci, to osoby leżące. Do Kołobrzegu dojechali wycieńczeni i odwodnieni. Schronienie znaleźli w kołobrzeskim Szpitalu Uzdrowiskowym Słoneczko (najcięższe przypadki) i w jednym z ośrodków w Łukęcinie. Opiekę nad grupą przebywającą w Kołobrzegu przejęli pracownicy kołobrzeskich placówek Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną i około setki wolontariuszy. Pod troskliwą opieką podopieczni ośrodka doszli do siebie, ale od początku wiadomo było, że nie mogą zostać w Kołobrzegu – potrzebują specjalnych warunków. Dzięki zaangażowaniu Urzędu Marszałkowskiego, Regionalnego Ośrodka Polityki Społecznej, samorządowców i polityków z Niemiec, udało się znaleźć miejsca, w którym cała grupa tych wyjątkowych uchodźców, w idealnych warunkach i pod opieką specjalistów może czekać na zakończenie wojny i bezpieczny powrót do domu.
W ostatnią środę rano rozpoczęła się wielka akcja – relokacja pensjonariuszy domu w Białej Cerkwii. Karetki Czerwonego Krzyża podjeżdżały kolejno pod Słoneczko, zabierając po jednym dziecku, maksymalnie dwoje. Już z pełną dokumentacją medyczną i dowodami tożsamości przygotowanymi w Polsce. – Karetki nie jechały jednym konwojem, a po dwie, trzy – powiedziała nam Dorota Rybarska – Jarosz, dyrektorka ROPS w Szczecinie. – Zatrzymywały się gdy była taka potrzeba. Przyjazd pierwszej i ostatniej dzieliły ok. 2,5 godziny.
W środę wieczorem, wszystkie dzieci z Kołobrzegu były już w Bielefeld, w Nadrenii – Północnej Westfalii, w jednym z ośrodków Fundacji Bethel. To organizacja, która prowadzi zakłady opiekuńcze dla osób niepełnosprawnych w całych Niemczech. – Mamy informacje, że dzieci były wprawdzie zmęczone podróżą, ale w dobrej kondycji – mówi Dorota Rybarska – Jarosz. Dzień Później, w czwartek, z Łukęcina, dwoma autokarami z Gryfic, do Niemiec wyruszyli chłopcy i mężczyźni przebywający w Łukęcinie. Tego samego dnia wieczorem, wszyscy byli już razem w Bielefeld. Teraz czekają ich szczegółowe badania, po to by mogli odbywać w Niemczech rehabilitację celowaną na leczenie konkretnych schorzeń.
Co ciekawe, gryfickie autokary nie wrócą do Polski puste. Josef Neumann, deputowany SPD z Nadrenii, zaangażowany w poszukiwanie nowego domu dla dzieci z Białej Cerkwi i załatwianie formalności związanych z ich wyprawą, poinformował szczeciński ROPS, że dzięki spontanicznej akcji grupy Niemców, udało się załadować do autokarów ponad 2 tony konserw rybnych lokalnej firmy, materiały opatrunkowe i inne dary rzeczowe. Wszystkie, po dotarciu do Szczecina, zostaną przekazane na konkretną zbiórkę i pojadą do Ukrainy.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kolobrzeg.naszemiasto.pl Nasze Miasto